Arytmia i kwarantanna
DUŻE LITERY to:
- duży, czytelny druk
- rozwiązanie dla osób starszych, niedowidzących
Tomasz Jastrun zmierzył się z pandemiczną rzeczywistością w charakterystyczny dla siebie sposób – poetycką opowieścią o codzienności w kwarantannie.
Arytmia i kwarantanna to opowieść złożona z dwóch części, które w nieoczywisty sposób wzajemnie się dopełniają, a puenta książki zdaje się otwierać całą opowieść. Czy to znaczy, że bohater Arytmii został wymyślony przez bohatera Kwarantanny?
Jest nim już niemłody pisarz, który jak miliony Polaków żyje w czasach zarazy. Czasach, gdy wszystko stanęło na głowie. Trudno się więc dziwić, że także jego małżeństwo, zamknięte w czterech ścianach mieszkania na wysokim piętrze w bloku, przeżywa trudny czas.
To historia, która ukazuje groteskę kwarantanny w prywatnym i społecznym życiu. To także opowieść o tajemniczych zniknięciach, kłopotach wieku średniego oraz dramacie starzenia się. A także obraz tego jak zaskakujące i surrealistyczne bywa nasze codzienne życie.
Tomasz Jastrun
Poeta, prozaik, eseista, felietonista, krytyk literacki, autor książek dla dzieci. Syn poety Mieczysława Jastruna i poetki Mieczysławy Buczkówny. Był stałym felietonistą paryskiej „Kultury”, gdzie publikował pod pseudonimami Witold Charłamp i Smecz. Na jej łamach rozpoczął serię felietonów Z ukosa, które następnie kontynuował w „Rzeczpospolitej” i „Newsweeku”. Pracował również w redakcji „Tygodnika Kulturalnego” oraz pisał między innymi do „Twojego stylu” (cykl felietonów Notatnik erotyczny), „Zwierciadła” (cykl felietonów Czułym okiem).
W stanie wojennym ukrywał się przez rok. Należał do Solidarności. Był internowany. W drugim obiegu redagował pismo literackie „Wezwanie”. W latach 1990–1994 był dyrektorem Instytutu Polskiego w Sztokholmie oraz attaché kulturalnym w Szwecji. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Dwa opowiadania zataczające krąg. Opowieść o czterdziestoletnim pisarzu, który zdradza żonę oraz historia siedemdziesięcioletniego pisarza, który utknął z żoną w mieszkaniu na czas kwarantanny. Mamy wrażenie jakby jeden był drugim, choć jednocześnie stanowią inne osoby. Ich życie jest zbliżone do siebie i gdyby nie surrealistyczne zakończenie pierwszego opowiadania oraz intrygująco końcówka drugiego — można byłoby całość wziąć za powieść z dziurą czasową. I tak jak o „Arytmii" niekoniecznie mam ochotę pisać (ot, przyjemny tekst do przeczytania i zapomnienia), to o „Kwarantannie" już muszę wspomnieć, bo stanowi dobry zapis pandemicznej codzienności. Ludzie nagle zyskują o swoich sąsiadach naprawdę dużą wiedzę, między domownikami dochodzi do coraz częstszych starć, a każde wyjście do sklepu staje się ratunkiem dla psychiki, bo nie mogą wychodzić do parków, a za spacery z cudzymi psami trzeba płacić. Na tym autor jednak nie poprzestaje. Dążenie władzy do odbycia się wyborów za wszelką cenę, mandaty za nie przestrzeganie rozporządzeń, chodzenie w maseczce i dezynfekowanie rąk — wszystko to znalazło dla siebie miejsce i zostało zgrabnie opisane. O Tomaszu Jastrunie słyszałam wiele dobrego i wiele dobrych elementów dostrzegłam w opowiadaniach (spojrzenie na starość, hipokryzja bohatera, zgrabne tworzenie zdań), ale jednocześnie... Nie tego się spodziewałam. Autor potrafi pisać, zdecydowanie to widać, ale akurat te teksty nie wzbudziły mojej sympatii. Ot, zgrabne coś na zabicie czasu. Za kilkadziesiąt lat tekst o kwarantannie może stać się bardzo ważnym pandemicznym tekstem, ale dla „Arytmii„ nie ma tej nadziei.