Towarzyszu mój
Seria brutalnych morderstw wstrząsa Leningradem u progu wielkiego terroru!
Zabita: Faina Baranowa, lat trzydzieści cztery, bezpartyjna. Księgowa w spółdzielni przemysłowej. Panna.
Rewolucja trwa i mieszkańcy Leningradu mają większe problemy na głowie niż seria morderstw. Jedynie śledczy Zajcew, nie zwracając uwagi na atmosferę strachu i podejrzliwości panującą w mieście, jest zdeterminowany, by odnaleźć sprawcę.
Na pierwszy rzut oka morderstwa nie mają ze sobą nic wspólnego. Ofiary to samotna księgowa, młody złodziejaszek, dwie prostytutki i czarnoskóry komunista. Każde zginęło w innej części miasta. Zajcew przeczuwa, że te pozornie przypadkowe zbrodnie wskazują na jednego mordercę, który inscenizuje swoje zbrodnie w dziwaczny sposób. Przebiera ofiary, ustawia ciała w nienaturalnych, sztywnych pozach, a miejsca zbrodni porządkuje i modeluje, przestawiając meble.
Jednocześnie Zajcew musi mieć się na baczności – ostatnio trudno odróżnić ofiary zbrodni od zdrajców systemu. Śledczy nie ma innego wyjścia jak dopaść zabójcę, lawirując między pułapkami politycznej rzeczywistości. Tylko co będzie, kiedy władza sama weźmie go na cel?
Julija Jakowlewa jako pierwsza rosyjska pisarka tworzy powieść gatunkową osadzoną w pełnej makabrycznego absurdu stalinowskiej Rosji. Towarzyszu mój to mroczna powieść detektywistyczna, w której autorka nie romantyzuje radzieckiej rzeczywistości lat trzydziestych.
Gdybym miał zostać rosyjskim pisarzem, chciałbym być Juliją Jakowlewą.
Bardzo przekonująca postać milicjanta, któremu zależy na sprawiedliwości, ale którego stalinowskie (bez)prawo też zalicza do podejrzanych. Wspaniały obraz najpiękniejszego rosyjskiego miasta, po rewolucji sparszywiałego, lecz wciąż z niepowtarzalnym charakterem. Do tego genialne przedstawienie systemu, w którym każdy wie, że każdy ma – bo musi mieć – jakąś mroczną tajemnicę, więc jakże słusznie na odrobinę zaufania zasługuje tylko wróg.
...już dawno w tak mistrzowski sposób nie zostałem pochłonięty przez historyczną powieść jak właśnie w przypadku Towarzyszu mój i jego ówczesnego obrazu Leningradu.
Julija Jakowlewa
Rosyjska powieściopisarka, krytyczka teatralna i baletowa, dramaturżka. Uznanie przyniosły jej nagradzane książki dla dzieci, które zostały wydane również za granicą. W trylogii o Zajcewie dała się poznać jako dojrzała pisarka, która sprawnie łączy literacki styl, historyczne detale i kryminalną intrygę. Powieści zostały przetłumaczone na kilka języków i ukazały się m.in. w Wielkiej Brytanii oraz we Francji. Mieszka w Norwegii.
Niezły klimat, bo i historycznie i politycznie powieść mocno osadzona. Jakowlewa przybliża system, który, delikatnie ujmując, do łatwych nie należał. Prawdziwie ale i absurdalnie, dla mnie to nowe bo nic dotychczas takiego nie czytałam. Dodatkowo i krajoznawczo, specyfiką pierwszej części są muzea ale czytelnik spaceruje po całym Leningradzie, po jego uliczkach, mostach, klitkach, które mają być mieszkaniami. To myślę największe walory tej historii, choć dochodzenie samo w sobie też jest dopracowane. Skupione bardziej na śledztwie i na samym śledczym Zajcewie niż samych zbrodniach choć przyznać należy, że seryjny morderca, o tęgim umyśle, napracował się niebywale. Przykład fabuły, która choć akcją w fotel nie wciska, jest tak stopniowana, tak rozpisana, że "weszła" lekko i przyjemnie.