Franz albo dlaczego antylopy biegną jedna obok drugiej
Opowieść przerośniętego, 21-letniego gimnazjalisty, który zostając sobie od czasu do czasu na drugi rok w tej samej klasie, leniwie idzie przez życie w przekonaniu, że "człowiekowi niewiele trzeba do szczęścia, wystarczy jakieś schowanko, dobra trawka, rozmowa z samym sobą i obietnica, że wszystko zostanie tak jak jest". Franz nie życzy sobie żadnych zmian, najchętniej przez całe życie byłby gimnazjalistą, marzy mu się wręcz, żeby umrzeć jako "bezużyteczny, niekompetentny zawodowy gimnazjalista", ponieważ ten okres w życiu kojarzy mu się z beztroską, radością i dobrym samopoczuciem. Z kolei dorosłość to dla niego konieczność bycia pożytecznym, produktywnym i czynnym, a takie powinności napawają go lękiem i frustracją. Jego zdaniem świat dorosłych to świat, do którego nikt nie wprowadza się z własnej woli, chyba że ma nie po kolei w głowie.
Pozornie niewiele się dzieje, ot, codzienność sfrustrowanego outsidera, który zabija tylko czas nudnymi zajęciami szkolnymi i pozaszkolnymi, spotyka się z galerią podobnych sobie typów, prowadzi jałowe rozmowy, wikła się w konflikty z rodzicami, zmaga się z problemami szkolnymi i rodzinnymi i pogrąża w smutnych refleksjach nad życiem i sposobami bezproduktywnego i nijakiego, lecz bezpiecznego jego spędzenia. Brak jakichkolwiek planów na przyszłość, a nawet więcej: negacja przyszłości, co zwalnia z planowania cokolwiek na hipotetyczny czas "po maturze", który to moment odsuwa się jak najdalej w czasie. A jednak w tym pozornym braku jakichkolwiek zdarzeń, zawiera się przeogromne, choć nieuświadamiane sobie przez bohatera pragnienie wyrwania się z tego marazmu, pragnienie odnalezienia jednak jakiegoś celu, który byłby w stanie przydać barw monotonnemu życiu.