Czarna Owca wśród podcastów #17 - Christoffer Carlsson

2021-01-20

W pierwszym odcinku Czarnej Owcy wśród podcastów w 2021 roku wyruszamy za granicę. Gościem Jakuba Łukowskiego jest szwedzki pisarz Christoffer Carlsson, którego najnowszy kryminał Przepowiednia już jest dostępny.

Co czeka czytelników w nowej powieści? Jak autor wplatał w nią wątki autobiograficzne? Jak łączy prace kryminologa z pisarstwem? I czemu pisarz powinien kierować się w stronę tego co boli?

Zapraszamy do słuchania.

Rozmowa jest w języku angielskim. Tłumaczenie znajdą Państwo poniżej.

 

spotify

Google podcasts

Apple podcasts

Deezer

YouTube

 

Tłumaczenie rozmowy:

Jakub Łukowski: Spotykamy się dzisiaj, żeby porozmawiać o twojej najnowszej książce pod tytułem Przepowiednia, której premiera w Polsce odbyła się 20 stycznia. Powiedz nam, jaka tajemnica czeka na czytelników tym razem?

Christoffer Carlsson: Pewnej nocy w małej wiosce wybucha pożar domu. Na podłodze zostaje znaleziona kobieta, która była martwa jeszcze przed pożarem. Została pobita na śmierć. Wkrótce odnaleziony zostaje winowajca, który okazuje się małżonkiem ofiary. Szybko zostaje skazany i wydaje się, że wszystko jest w porządku. Pozostały jednak pewne znaki zapytania, co do tego, co się naprawdę wydarzyło. Pożar miał miejsce w 1994 roku.

Książka tak naprawdę opowiada o skutkach takiego przestępstwa w małej społeczności, gdzie każdy w jakimś stopniu jest nim dotknięty. Jednym z bohaterów jest dziecko, którego wujek jest skazanym przestępcą. To dziecko zaczyna patrzeć w lustro i wmawiać sobie, że jest podobne do swojego wujka. Zastanawia się, czy w nim również nie ma czegoś złego.

Więc tak naprawdę, największą tajemnicą tej książki jest: co tak naprawdę dziedziczymy, jaka jest nasza natura i jak możemy żyć z niepewnością wobec tego, do czego jesteśmy zdolni?

Przeczytałem w jednym z twoich wywiadów, że jest to książka oparta po części na twoich własnych doświadczeniach. Czy to prawda?

O tak. Pochodzę z bardzo małej miejscowości Marbäck, w której dzieje się akcja tej książki. Wyprowadziłem się stamtąd, gdy miałem 18 lat i przeniosłem do Sztokholmu na studia i już tutaj zostałem. Zostawiłem to miejsce za sobą, ale zawsze w pewnym sensie tam wracam. Wiesz jak to jest, gdy wracasz na święta, na lato. W jeden z takich weekendów spojrzałem na to miejsce i zrozumiałem, że są tylko dwa miejsca, o których mogę pisać: jedno to to, w którym mieszkam, a drugie to to, z którego pochodzę. I zdałem sobie sprawę, że przez długi czas tego nie robiłem. Nie pisałem o miejscu, z którego pochodzę, ponieważ byłem tak zajęty zrozumieniem miejsca, do którego się przeprowadziłem. Ludzie często pytają czemu nie napiszesz o Nowym Jorku, Paryżu albo jakimś dużym mieście w Polsce? To nie jest takie proste. Miejsce, które napędza pisarza nie musi być koniecznie egzotyczne albo bardzo oryginalne. Wystarczy, że jest tajemnicze. Tajemnicze dla ciebie, pisarza. A miejsce, z którego pochodzimy, zawsze jest do pewnego stopnia tajemnicą. Co się stało z nami urodzonymi w połowie lat osiemdziesiątych i dlaczego odeszliśmy? Co by się stało, gdybym został w Marbäck?

Ta książka była dla mnie czymś w rodzaju powrotu do domu, do miejsca, w którym dorastałem i przez to pisanie jej było naprawdę cudownym doświadczeniem. Mogłem śnić i wracać do tamtych czasów, i tego miejsca.

Dorastałem w żółtym domu tuż obok małego jeziora. Wiele osób przychodziło i odwiedzało ten dom, gdy byłem dzieckiem: wujkowie, babcie i dziadkowie. Kiedy patrzę na zdjęcia rodzinne, to tych ludzi już nie ma i czasami strasznie za nimi tęsknię. Pomyślałem więc, że napiszę książkę o naszej historii, o tym skąd my pochodzimy, o byciu człowiek w tamtym miejscu i tamtych czasach. A ponieważ jestem pisarzem kryminalnym i pociągają mnie tajemnice, to napisałem o czymś, co dotknie całą wioskę i co pozwoli nam poznać tych ludzi i to miejsce.

Czy Twoi znajomi i rodzina czytali książkę i powiedzieli Ci, co o tym myślą?

Tak, tak. Oczywiście nie w kwestii głównej fabuły, która nie jest autobiograficzna, ale mówili na przykład o niektórych anegdotach: „Hej, pamiętam, że to nie byłeś ty, tylko Jim”. Tak, to prawda, wziąłem tę historię od Jima. Więc odzew był bardzo ciepły. To zabawne, bo kiedy piszesz o miejscu, w którym już nie mieszkasz, to korzystasz z tego, co masz w pamięci. Na przykład, jeśli między dwoma miejscami we wsi biegnie ścieżka i opisuje ją tak, jak pamiętam, to jest ona bardzo długa, kręta i wąska, a potem rozmawiam z moim przyjacielem, który wciąż tam mieszka i on mówi: „No co ty, ta ścieżka to 2 minuty piechotą”. Ja po prostu pamiętam z perspektywy dziecka, a wtedy wszystko jest większe, dłuższe i zajmuje więcej czasu. W którymś momencie zdałem sobie sprawę, że pomysł, który miałem na miejsce akcji, był pomysłem dziecka, dlatego też akcja książki jest po części z perspektywy dziecka.

Ja mam podobnie tutaj w Warszawie. Mieszkam niedaleko miejsca, w którym się wychowałem i pamiętam, że żywopłoty czy górki były ogromne. A teraz ilekroć tam przejeżdżam, to jestem zdumiony jakie to wszystko jest małe.

Dokładnie i to jest interesujące. Ludzie, mówią mi, że ten pagórek nie jest wcale taki wysoki, ale w moim umyśle jest ogromny.

W Polsce jesteś najbardziej znany z serii książek o śledczym Leo Junkerze, które również ukazały się nakładem naszego wydawnictwa. Czy trudno było ci pisać historię z nowymi bohaterami czy właśnie łatwiej?

Cóż, to dobre pytanie. Powiedziałbym, że początkowe stworzenie świata i postaci, jest tak samo trudne. Przy pisaniu serii takich jak o Leo Junkerze, gdzie książki są dość dobrze połączone, prawie jak odcinki w serialu telewizyjnym, wspaniałe jest to, że większość pracy robi się przed pierwszą książką. Na początku musisz wykreować cały świat i wprowadzić w niego czytelnika. Książki dwa, trzy i cztery, to już jest tylko pogłębienie i dodawanie złożoności, zwrotów fabularnych i nowych wymiarów do świata, który już jest stworzony. Kiedy zakończyłem te serię i zacząłem pisać Przepowiednię, musiałem w zasadzie zacząć od nowa. Tak więc pierwsza książka w serii jest zawsze najtrudniejsza i tak było z Przepowiednią.

Kiedy skończyłem serie o Leo Junkerze, to powiedziałem mojemu wydawcy: „OK napisałem cztery książki w cztery lata i teraz będę pisał ich mniej, ale za to lepsze” (śmiech). To pewnie nie jest coś, czego chcesz słuchać jako człowiek z wydawnictwa.

Kiedy piszę książkę, to muszę znaleźć nowe pomysły, znaleźć w sobie coś czego wcześniej nie ruszałem. Na zasadzie: „O! To jest bolesne, idźmy w tym kierunku”, albo: „O! Nie wiedziałem tego o sobie lub swojej przeszłości albo o obecnej sytuacji politycznej czy społecznej”. Muszę znaleźć coś nowego, co mnie zaintryguje, co nakręca pisarza we mnie. Przykładowo w serii o Leo Junkerze tym czymś była idea przyjaźni. Przeszedłem w życiu przez różne momenty, gdzie część swoich przyjaciół zostawiłem za sobą, a część nadal darze przyjaźnią. Złożoność i różnorodność przyjaźni były głównym tematem emocjonalnych serii o Leo Junkerze. W przypadku Przepowiedni tym tematem jest pochodzenie z małej miejscowości i tym, jak to wpływa na człowieka. To myślenie i ta praca zajmują najwięcej czasu, bo sam proces jest identyczny dla każdej książki.

Chcę zapytać o twoją pracę, bo to jest fascynujące. Czy mógłbyś nam opowiedzieć, czym się zajmujesz na co dzień?

Oczywiście. Jestem kryminologiem. Co w skrócie oznacza, że robię badania na temat przyczyn i konsekwencji zbrodni w społeczeństwie. Dla przykładu do mojej dysertacji przeprowadziłem wywiady z około 60-70 osobami, które miały przeszłość kryminalną. Próbowałem zrozumieć dlaczego zaczęli i co sprawiło że przestali (o ile przestali). Przeprowadziłem również podobne badanie na temat ekstremizmu. Tym się właśnie zajmuje w wielkim skrócie. Sprawdzam, dlaczego przestępczość rośnie, i dlaczego maleje. Na przykład w ostatnich latach mamy duże problemy z gangami, których tak naprawdę nie mieliśmy wcześniej. Pojawiały się oczywiście drobne przestępstwa związane z gangami, ale teraz zaczęły działać gangi uliczne w dużych miastach, dla których przemoc jest wyznacznikiem siły. Do tego dochodzi o wiele łatwiejszy dostęp do broni palnej niż wcześniej. Kiedyś mogli się pociąć nożami czy pobić, a teraz strzelają do siebie. To jest straszne.

Do tego wszystkiego również uczę, ponieważ jeżeli jesteś badaczem, to najczęściej również uczysz.

O ile wiem, to nie jest typowe, że tak uznany autor ma pracę na pełny etat. Jak udaje ci się połączyć te dwie czynności?

Przede wszystkim, to kiedyś pracowałem na pełny etat. Teraz już tak nie jest. Obecnie pracuję jakieś sześćdziesiąt procent. Połowę tego czasu przeznaczam na badania, a połowę na uczenie studentów. Kiedyś pracowałem na pełny etat, ponieważ potrzebowałem pieniędzy. Obecnie jestem wielkim szczęściarzem, dzięki moim czytelnikom, dzięki wam i waszej świetnej pracy. Wy w Warszawie jesteście fantastyczni! Jestem wam bardzo wdzięczny. To właśnie dzięki wam mam taką możliwość, żeby niemal połowę mojego czasu przeznaczyć na pisanie. Gdybym miał wybrać, to rzuciłbym kryminologię w mgnieniu oka. Ponieważ to jest praca, to jest coś, czym się zajmuję. A pisarzem po prostu jestem.

Ale oba zajęcia są formą myślenia, pomagania i rozumienia społeczeństwa oraz samego siebie. Oba się uzupełniają w pewien sposób i sprawiają mi przyjemność. Kryminologia zadaje super trudne pytania socjologiczno-polityczne. Na przykład patrząc na to, co się dzieje w USA: jaka jest rola przemocy w blokowaniu lub popieraniu demokracji? To jest trudne pytanie.

Albo na przykład co z ludźmi, którzy są chronicznymi przestępcami? Czy powinniśmy ich tylko zamykać czy może powinniśmy próbować ich rehabilitować? A jak mamy chronić ofiary przed takimi przestępcami? To są naprawdę ciężkie pytania i kryminologia jest świetna w lokalizowaniu tych ciekawych zagadnień i zadawaniu tych pytań. I to trochę jest podobne do tego, co robi pisarz, który próbuje zrozumieć, co go boli w danym temacie. Ponieważ jako pisarz, piszesz po to, by być zrozumianym. Piszesz po to, żeby pokazać swoim czytelnikom część świata, albo prawdę o sobie, lub o nich samych. I jeżeli robisz to w sposób ciekawy i wciągający, to być może uda nam się zbliżyć do siebie. Bo to jest piękna rzecz. Ludzie bliżej siebie i rozumiejący się nawzajem.

A myślałeś kiedyś o napisaniu literatury faktu? Na przykład książki o przestępcach?

Tak, myślałem i nawet jedną napisałem. Mam ją gdzieś tutaj. Ale muszę cię ostrzec Jakub, że ona jest super nudna (śmiech). O mam! To jest szwedzka książka Wprowadzenie do kryminologii, którą zresztą napisałem ze Szwedem polskiego pochodzenia Jerzym Sarneckim.

Ale pewnie tobie chodzi o coś bardziej w stylu Michaela Connelly’ego, bardziej o narracyjną literaturę faktu?

Tak, ponieważ w zeszłym roku wydaliśmy świetną serię książek amerykańskiego pisarza, w których rozmawia on z seryjnymi mordercami, psychopatami itp.

Mógłbym coś takiego zrobić, ale problem jest taki, że jako badacz jestem związany pewnymi zasadami. Przykładowo powiedzmy, że ty jesteś przestępcą i ja przeprowadzam z tobą wywiad. Jestem zobligowany do powiedzenia ci w jakim celu przeprowadzam z tobą ten wywiad. Powiem na przykład,  że jest on w celach badawczych, a tak naprawdę umieszczę go w książce, która będzie sprzedawana w księgarniach. W Szwecji badacz musi przestrzegać surowego kodeksu etycznego, który być może w Ameryce nie jest aż tak restrykcyjny. Dlatego jest to skomplikowane, a takie podręczniki jak mój są pracami naukowymi. Istnieje po prostu ryzyko, że gdy historia przestępcy stanie się popularna, a przecież takie wydawnictwo jak wy, jak zaczyna promocje książkę to na całego, to jego anonimowość zniknie. To jest skomplikowane, zwłaszcza w kontekście Szwecji, ponieważ tutaj w pewnym stopniu każdy zna każdego.

Seria o której ja mówiłem jest napisana przez Christophera Berry-Dee i nazywa się Rozmowy z seryjnymi mordercami.

Tak, słyszałem o niej. Widziałem ją chyba właśnie u was.

Jak tobie minął rok 2020? Bo trzeba przyznać, że był to zwariowany rok.

Wiesz, co robiłem? Czytałem dużo i pracowałem z domu (śmiech).

Rok 2020 był OK. Nikt z moich bliskich nie zachorował poważnie, a kilku moich znajomych, którzy zarazili się Covidem, mieli lekkie symptomy. I trochę to smutne, że tak mówię, ale miałem szczęście. Rok 2020 był też trochę dziwny. Próbowałem skończyć następną książkę, którą chyba opublikujecie za jakiś czas. Właściwie to skończyłem ją dokładnie wczoraj. Dogoniło mnie też kilka spraw, które odkładałem i które po części możesz znaleźć w Przepowiedni. Jakieś sześć lat temu zginął w pożarze mój wujek. Nie miał żadnej przeszłości kryminalnej, ani nic takiego, ale niestety był w domu kiedy ten płonął. Wydarzyło się to jakieś dwa miesiące po tym jak zostałem ojcem. Obydwa te wydarzenia w jakiś sposób się połączyły i namieszały mi dużo w głowie. Jak już wspominałem, nasza rodzinna fotografia nigdy nie była duża, a z czasem coraz więcej ludzi znikało i takie rzeczy potrafią uderzyć w ciebie dopiero po jakimś czasie. I właśnie w roku 2020 mnie uderzyły. Zacząłem wtedy pisać o tym wszystkim, ponieważ pisanie jest dla mnie zawsze jak terapia. Nie publikuje takich rzeczy, bo są po prostu kiepskie (śmiech). Ale tym razem zacząłem pisać o tym, co się wydarzyło, a nie powinienem był tego robić, tylko pójść na terapię. W końcu to zrobiłem i przestałem pisać, bo wszystko tylko się pogorszyło. Skupiłem się na książce, którą zacząłem wcześniej pisać i poszedłem na terapię, żeby poukładać sobie różne sprawy osobiste, takie jak związki i przeszłość. Podsumowując, mimo że rok 2020 był okropnym rokiem, to jestem mu w pewnym sensie wdzięczny, ponieważ potrzebowałem uderzyć w tę ścianę, aby po pierwsze stać się lepszym człowiekiem, a po drugie lepszym pisarzem. Tak więc rok 2020 był gówniany, ale potrzebny i zakończył się pozytywną nutą.

Dobra, to opowiedz nam o nowej książce!

Haha... Pracowałem nad nią dwa i pół roku. Pamiętam, że zacząłem o niej myśleć, kiedy byłem w Paryżu ze swoją ukochaną. Powiedziałem jej: „Wiesz co, chyba zacznę pisać to”, a ona na to: „Dobrze kochanie, jeżeli tak uważasz, to tak zrób”. To był październik 2018 roku. Od tego czasu pracowałem, i pracowałem, i pracowałem nad nią, co było bardzo trudne, ale jednocześnie bardzo fajne i satysfakcjonujące. I dokładnie wczoraj… Wczoraj, wysłałem ją mojemu redaktorowi, żeby robił z nią, co trzeba. Dlatego jestem teraz taki szczęśliwy i chcę rozmawiać o wszystkim: polityce, sporcie, byle tylko mówić. Za długo byłem zamknięty w mojej głowie.

Nowa książka po angielsku będzie się chyba nazywała Burn me a sun, i jest to historia, która rozgrywa się na przestrzeni trzydziestu czterech lat. Rozpoczyna się w noc zabójstwa Olofa Palmego w Szwecji 28 lutego 1986 roku. Dokładnie jakieś dwie godziny po tym, jak premier został zastrzelony. Jest to po części kontynuacja Przepowiedni, ponieważ w tym samym mieście, mężczyzna dzwoni do lokalnej policji i mówi: „Zabiłem kogoś i zrobię to jeszcze raz”. Potem przez kolejne lata śledzimy śledztwo, które ma ustalić, kim jest ten zabójca i dlaczego morduje. Wszystko jest opowiadane przez pewnego pisarza, który natrafia na tę historie w 2019 roku. Im więcej czytamy o tych wydarzeniach, tym bardziej dociera do nas, że ten pisarz jest jakoś połączony z tą historią. Więc pytanie brzmi, dlaczego pisze te historie i kto jest mordercą?

Dobra, już jestem wkręcony!

Haha. Czyli to jest powieść w powieści, gdzie jest historia pisarza i historia, którą on opowiada. Wszystko się oczywiście na końcu zazębia. Zawsze staram się łączyć w moich powieściach różne gatunku i tak Przepowiednia jest swego rodzaju amerykańską powieścią gotycką połączoną z małomiasteczkowym kryminałem i szwedzkim noir. Za to nowa powieść, to połączenie klasycznego Philipa Rotha z mocną powieścią o seryjnym mordercy. Lubię rozpychać ramy powieści kryminalnej i znaleźć nowy sposób na jej opowiedzenie. Mam wrażenie, że w tym gatunku często jesteśmy, nie chcę powiedzieć wygodniccy, ale zamknięci w pewnych ramach. Nie próbujemy rozpychać tych ograniczeń. A jako pisarz musisz się ciągle rozwijać, szukać nowych rzeczy i rozwiązań.

Wydaje mi się, że książka ukaże się w Polsce w przyszłym roku.

Ja tego nie wiem, pewnie mój szef to wie.

Tak samo ja nie wiem i mój szef, czyli moja agentka, to wie (śmiech).

Dziękuje ci bardzo za tę rozmowę. Miło zobaczyć i porozmawiać z kimś spoza Polski.

To ja bardzo dziękuje za rozmowę, była bardzo fajna. Zresztą mówiłem ci, że ja teraz jestem szczęśliwy i chce po prostu mówić. Mam nadzieje, że spotkamy się kiedyś na żywo.

Oby rok 2021 szybko się poprawił, to wtedy będziemy mogli zrobić takie spotkanie przy okazji nowej książki.

To byłoby super!

przepowiednia