Głupiec
Dowiadujesz się, że został Ci rok życia...
W czerwcu 2022 roku Katarzyna Franus zadebiutowała powieścią Osobni, a po roku wraca z nową propozycją literacką. Głupiec z lekkością stawia ważne pytania egzystencjalne, porywa fabułą, wzrusza emocjami, niepokoi wyborami i zachęca, żeby zatrzymać się i przyjrzeć się swojej drodze. I sprawdzić, czy wybieramy to, czego pragniemy i co nam służy.
Dowiadujesz się, że został Ci rok życia i że możesz podjąć leczenie, które jednak znacząco obniży jakość Twojego życia, zarówno teraz, jak i w przyszłości. Co robisz? Decydujesz się na wdrożenie procedur medycznych, czy wolisz nacieszyć się życiem, póki organizm silny i sprawny? Odpowiedź nie jest ani prosta, ani oczywista.
Olga, główna bohaterka, dowiaduje się o chorobie i musi wybrać – albo koszmarną teraźniejszość z nikłą szansą na przyszłość, jeśli podejmie leczenie, albo piękną i intensywną teraźniejszość bez żadnej przyszłości, jeśli z leczenia zrezygnuje. Przekonana, że jej czas się kończy, ucieka w „tu i teraz” i pazernie syci się chwilą.
Głupiec to powieść drogi. Katarzyna Franus prowadzi bohaterkę ze znanego Śląska na nieznany Hel, z przeszłości w przyszłość, z emocjonalnego chaosu w świat nowych możliwości. Historia Olgi zachęca, żeby się zatrzymać i odpowiedzieć sobie na pytanie o sens życia. A potem wyruszyć w dalszą podróż ze świadomością jej nieuchronnego końca, aby w pełni wykorzystać każdą chwilę i wybierać tylko to, co nam służy.
Katarzyna Franus
Psycholożka, anglistka, konsultantka scenariuszowa, redaktorka literacka, pasjonatka biegania po górskich graniach i piaszczystych plażach. Żyje w nieustannej podróży pomiędzy górami, morzem i stolicą. W beskidzkiej wiosce, która jest miejscem akcji powieści Osobni, kupiła ziemię i zamierza postawić na niej drewniany dom. Wierzy w życiopisanie – znalazła zaciszny przysiółek w dzikiej części Beskidu Żywieckiego, gdy szukała idealnej scenerii dla spotkania trójki bohaterów swojej debiutanckiej książki.
Ostatni rok życia. Gdyby czekały Was ostatnie, liczone w miesiącach chwile... To co byście zrobili? Poddalibyście się wyniszczającemu organizm i zabierającemu pozostały Wam czas leczeniu (bez gwarancji na sukces), czy może raczej spróbowalibyście przeżyć pozostały Wam czas w możliwie najbardziej pełny sposób (jednak za cenę szansy na ratunek dla samego siebie)? "Głupiec" Katarzyny Franus podejmuje szalenie ważne wątki ludzkiego życia i przedstawia perspektywy, w których wszystko jest jednym wielkim wyborem pomiędzy potencjalną szansą na życie, a choć kilkoma pięknymi chwilami, które zabierzemy ze sobą już na zawsze. Dowiadujesz się, że został Ci rok życia i że możesz podjąć leczenie, które jednak znacząco obniży jakość Twojego życia, zarówno teraz, jak i w przyszłości. Co robisz? Decydujesz się na wdrożenie procedur medycznych, czy wolisz nacieszyć się życiem, póki organizm silny i sprawny? Odpowiedź nie jest ani prosta, ani oczywista. Olga, główna bohaterka, dowiaduje się o chorobie i musi wybrać – albo koszmarną teraźniejszość z nikłą szansą na przyszłość, jeśli podejmie leczenie, albo piękną i intensywną teraźniejszość bez żadnej przyszłości, jeśli z leczenia zrezygnuje. Przekonana, że jej czas się kończy, ucieka w „tu i teraz” i pazernie syci się każdą pozostałą jej chwilą... Decyzja o tym, co zrobić, jest dowodem wielkiej odwagi głównej bohaterki - ale także jej wielkim pragnieniem przeżycia na koniec (który wydaje się nieuchronny) czegoś pięknego. Cena i stawka są w tej grze o życie wysokie... Lecz co jest więcej warte: wegetacja z nikłą nadzieją na zwycięstwo, czy pogodzenie się z losem i ostatnie próby łapania piękna życia? "Głupiec" to powieść drogi. Katarzyna Franus prowadzi bohaterkę ze znanego Śląska na nieznany Hel, z przeszłości w przyszłość, z emocjonalnego chaosu w świat nowych możliwości. Historia Olgi zachęca, żeby się zatrzymać i odpowiedzieć sobie na pytanie o sens życia... a potem wyruszyć w dalszą podróż ze świadomością jej nieuchronnego końca, aby w pełni wykorzystać każdą chwilę i wybierać tylko to, co nam służy. "Głupiec" z lekkością stawia ważne pytania egzystencjalne, porywa fabułą, wzrusza emocjami, niepokoi wyborami i zachęca, żeby zatrzymać się i przyjrzeć się swojej własnej drodze. Jedno jest pewne: książka daje do myślenia, a po lekturze absolutnie nie daje o sobie zapomnieć. Na przestrzeni ostatnich siedmiu lat pisałem na tym blogu co najmniej kilkadziesiąt razy (a może nawet kilkaset? - w skali kilku tysięcy recenzji mogło się te "kilkaset" zdarzyć), że takie odczucia po lekturze to niezbity dowód na to, że książka jest wyjątkową propozycją z absolutnie najwyższej półki. Tak jest zdecydowanie także tym razem. Czarna Owca - dziękuję. #głupiec #katarzynafranus #czarnaowca #bookstagrampolska #bookstagram #dobraksiazka #czytamksiazki #recommendedbooks #instabooks #instabookspoland https://cosnapolce.blogspot.com/2023/07/gupiec-katarzyna-franus.html
Głupiec – to książka, która wywarła na mnie ogromne wrażenia. Rzadko się zdarza żebym poświęciła cały dzień na przeczytanie książki. Jednak nie mogłam się od niej oderwać… Olga to 42-letnia kobieta sukcesu. W końcu otrzymała propozycję awansu, którą ku zaskoczeniu przełożonego, odrzuca… Dlaczego? Wyobraź sobie, że otrzymujesz od lekarza informację „został Pani/ Panu rok życia”… 365 dni … dużo czy mało? Co robisz? Myślę, że nie ma na to oczywistej odpowiedzi. Olga odrzuca proponowane leczenie, gdyż jakość jej życia znacznie by się pogorszyła. Woli wykorzystać czas, który jej się został. Postanawia nażyć się. Sprzedaje cały majątek. Odwiedza mamę i proponuje jej wspólne wakacje nad morzem. Nieświadoma niczego mama zgadza się. Olga uznała, że nie powie nic mamie. Wybrała za mamę, Olga nie chce żeby mama cierpiała, martwiła się. Chce spędzić z mamą najwspanialsze wakacje życia. Korzystając z okazji, że odwiedziła mamę w rodzinnych stronach postanowiła odwiedzić stare kąty, spotyka się z dawną znajomą, a niespodziewanie trafia na Lukę – dawną miłość. Luka jest totalnie zaskoczony tym spotkaniem, odżyły dawne wspomnienia. Niestety, Luka ma żonę i dziecko.. Olga rzuca mu na odchodne, że umiera i tyle ją widział. W końcu nadszedł czas podróży nad morze. Olga od razu zapisuje się na windsurfing, a w oko wpada jej przystojny trener, którego starała się początkowo zignorować. Czas na półwyspie płynie Oldze i jej mamie bardzo dobrze. Są razem, jedzą wspólne posiłki, spędzają mnóstwo czasu. Olga robi niesamowicie dużo zdjęć. Stara się zatrzymać każdą chwilę. Pragnie szczęścia mamy. Sprzedając cały majątek postanawia również zabezpieczyć mamę na czas, kiedy jej już nie będzie. Dużo biega, uprawia sporty wodne. Robi to, na co nigdy prędzej nie miała CZASU. Trenuje z Jacą – trenerem windsurfingu. Po krótkim czasie między tą dwójką rodzi się uczucie. Olga ciągle sobie tłumaczy, że to tylko wakacyjna przygoda. Wyjedzie i Jaca o niej zapomni, a jej za rok i tak przecież już nie będzie. Dlatego na razie nic nie mówi o chorobie…Wszyscy zapomną o jej istnieniu… Splot wydarzeń powoduje, że Jaca w końcu dowiaduje się o jej chorobie. Błagał ją wręcz o to, aby podjęła leczenie, że tak trzeba, że trzeba walczyć, że medycyna poszła do przodu, a życie ze stomią wcale nie musi być takie straszne… Późniejsze wydarzenia w książce powodowały wręcz palpitacje serca. Tak mocno bałam się o Olgę, co zrobi, jakie podejmie decyzje. Co ja bym zrobiła na jej miejscu? Szczerze mówiąc – nie wiem. Myślę, że dopóki cieszymy się zdrowiem to nikt z nas nie dopuszcza takiej myśli. I mojej ocenie nikt nie wie, co by zrobił. Trudno sobie wyobrazić cały proces leczenia, radio, chemioterapia, okropny ból, cierpienie własne i całej rodziny, współczucie, litość… Czy rezygnacja z leczenia może być lepsza? Przeżyć rok i cieszyć się życiem. Robić to, o czym zawsze się marzyło, ale nigdy nie było czasu? Zostawiam Was z tą refleksją… A książkę trzeba po prostu przeczytać. Autorka książki stworzyła prawdziwy gejzer uczuć! Od płaczu po śmiech. Od poczucia beznadziejności po nadzieję. Od współczucia do podziwu. Moje serce wciąż drży… nawet teraz, kiedy piszę dla Was tą recenzję.